loading...

Grupa "Przyjaciele Don Bosko"

Odpowiedzialny: ks. Proboszcz

Troszkę historii...

ROZDZIAŁ  I.

TAK TO SIĘ ZACZĘŁO

Wszystko zaczęło się 24.09.2006 r. Grupa  znajomych, kolegów, przyjaciół lubiących coś w życiu robić, pomagać innym, spotykać się razem, brać aktywny udział w społeczności lokalnej dzielnicy Staszyce i Motylewo oraz  miasta Piła, postanowiła spotykać się nawzajem. Doszli do wniosku, skoro wszyscy lubią aktywny tryb życia, że będą się spotykać na sportowo zacieśniając przyjacielskie więzy. Przeciętna wieku kształtowała się w przedziale około
30-50 lat.

Początkowo grupa liczyła około dziesięciu do dwunastu osób. Spotykaliśmy się raz bądź dwa razy w tygodniu towarzysko z różnymi efektami, grając w piłkę nożną na hali sportowej lub boisku trawiastym. Nic nie wskazywało na to, że te spotkania przerodzą się w łączącą przyjaźń grupę znajomych ludzi. Dołączyć do nas mógł praktycznie każdy  będący w wieku „ juniora ”, jak sami o sobie mówiliśmy, jak również wszyscy chętni. Dowodem na to mogą być rozgrywane przez nas mecze z członkami Klubu Kibica MKP Piła ( Blacha, Wilku, Piroman,  Żuber, Wiśnia, Koniu, Cygan i inni ), „ juniorami ” z Motylewa  czy Osiedla Górnego z Piły. Bywało różnie raz na wozie, raz pod wozem. Każdy z nas miał ambicje bycia najlepszym, pokazania się z jak najlepszej strony. Jednak ambicje z umiejętnościami często się rozmijały.  Nieraz „ powietrze było gęste ” podczas rozgrywek, jednak po ich zakończeniu, w szatni wszystko wracało no normy, gdyż ponad wszystko łączyło nas koleżeństwo, przyjaźń, wzajemne poszanowanie i zrozumienie. To wszystko kształtowało się w nas przez to, że jak to niektórzy mówili, tęskniliśmy za dniem w którym się znowu spotkamy razem.

 

W roku 2007 doszliśmy do wniosku, że może wzięlibyśmy udział, jako drużyna reprezentująca Staszyce w rozgrywkach o Puchar Prezydenta Miasta Piła.
Od pomysłu do realizacji  przystąpiliśmy niemal odwrotnie. Tworząc tak zgrany team, po dyskusji z różnymi pomysłami, przyjęliśmy nazwę „PRZYJACIELE”. Oczywiście złożyliśmy się na stroje sportowe w barwach
zielono-żółto-czarnych.

Taki był początek naszego wspólnego dobra.

 

ROZDZIAŁ II.

 

DAWNE WSPOMNIENIA

 

W rozdziale pierwszym opisałem w bardzo dużym skrócie jak to wszystko się zaczęło. Możnaby do tego wszystkiego dodawać bardzo dużo przeróżnych sytuacji i okoliczności w jakich to się zaczęło. Przykładem na to może być sierpień 2006 roku. W  „Borowiku” przy udziale śp. Mirka Gołąbka i jego niezapomniane przeze mnie słowa „ „Janku pamiętaj, Przyjaciel to jest coś więcej niż rodzina, Przyjaciela nie kupisz, Przyjaciel to ktoś, któremu możesz powierzyć wszystko, to co masz w życiu najdroższe, Przyjaciel to ten, na którego możesz liczyć nawet gdy cię wszyscy opuszczą, Przyjaciel musi mieć Boga w sercu”.

Te słowa Mirka pozostają do dzisiaj w mojej pamięci.

To co powiedział sprawdza się do dzisiaj. Jak można postępować lub jak można żyć, nie kochając innych ludzi, nieważne czy są z nami lub są innych poglądów, lub innych orientacji. Doskonale to puentował -  „ …… do cholery jesteśmy wszyscy Polakami, żyjemy w Polsce, jak cośœ nie pasuje to każdy może wyjechać do krainy złota, czyli gdzie chce ……...”.

Mirek pracował na  zachodzie w Iraku w latach siedemdziesiątych, to co mi opowiadał, niech zostanie nasza słodką tajemnicą. Nie są to nie wiadomo jakie tajemnice, lub rewelacje. Na zachodzie, w przypadku Mirka w Iraku, nie ma mowy o złym wykonaniu zadania lub w cudzysłowie rzecz ujmując „jakoś to będzie”. Nic z tych rzeczy prace trzeba było wykonać na złoty medal. Jak mi wspominał, był przy budowie autostrady. Na odbiór przyjechał Arab szejk. Postawił w samochodzie w którym jechał 50-tkę wody i po przejechaniu wybudowanej przez Polaków drogi długości, ( czy to był kilometr czy więcej nie pamiętam ), jeżeli wylało się  z pięćdziesiątki cokolwiek, to odcinek drogi nie był odebrany.

Mirek Gołąbek, mój bardzo serdeczny Przyjaciel i kolega, który był w zarządzie i z którym tworzyliśmy od 2007 roku początki struktur Klubu Piłkarskiego 

TP Polonia Piła, zawsze kochał piłkę nożną i nigdy nie odmówił, pomimo swojej ciężkiej choroby, działania na rzecz dobra piłki nożnej w regionie Piły.

Doskonałym przykładem może być, to, że facet z jednym płucem ( zniszczyła go choroba ),pomagał mi w przygotowaniu boiska do rozgrywek czy to dla trampkarzy, juniorów, czy też seniorów - zawodników TP Polonia Piła.

Mirek Gołąbek nigdy, pomimo swojej choroby nie odmówił pomocy.

Inni członkowie zarządu TP Polonia Piła w latach 2007 do 2010 podchodzili do tematu wypełniania nałożonych przez statut obowiązków oraz uzgodnień wg. Mirka niewłaściwie. Ale niech to pozostanie  tematem innej opowieści.

Gość z jednym płucem, tak oddany piłce nożnej jest ewenementem. Jest przykładem człowieka godnego naśladowania, jest kimś kim ja chciałbym być.

Wystarczy jako przykład przytoczyć to, że Mirek kosił ze mną boisko przy ul. Okrzei i pomimo swojej choroby skoszoną trawę przenosił w workach poza koronę stadionu. Inni członkowie zarządu klubu przyglądali się temu i podziwiali oddanie Mirka dla sportu.

Mirek po przyjacielsku: WIELKI SZACUN!     

Dla mnie śp. Mirek Gołąbek zawsze jest wzorem PRZYJACIELA.

DOBRY JEZU A NASZ PANIE DAJ MU WIECZNE SPOCZYWANIE.           

 

 

ROZDZIAŁ III.

 

KTOŚ KTO MIAŁ KLASĘ I NA ..

 

Dołączył do naszego grona, prawdopodobnie przy udziale Krzysia Malickiego, gość niesamowity. Oddany społecznik, znany nie tylko w Pile, popularny „Kaziu” Pan Kazimierz Kotliński. Często przychodził na nasze spotkania, dyskutowaliśmy o różnych sprawach. Co zrobić na naszej dzielnicy czy w mieście. Poprawić czy ulepszyć warunki życia i odpoczynku mieszkańców. Właśnie on namówił nas do udziału w corocznych  rozgrywkach o 
„Puchar Prezydenta Piły” z udziałem drużyn reprezentujących poszczególne dzielnice miasta. Od pomysłu do realizacji poszło bardzo sprawnie. Braliśmy udział w tych rozgrywkach jako reprezentacja dzielnicy Staszyce. Startujących drużyn było dziesięć. My zawsze zawyżaliśmy średnią wiekową turnieju, gdzie dozwolony był start zawodników w wieku 35-lat i starszych. W naszej ekipie, w której nie raz grali również księża z naszej parafii pw. św. Jana Bosko, średnia wiekowa przekraczała 40 lat. Wykazując się „juniorskimi umiejętnościami” oraz godnością reprezentowania dzielnicy Staszyce odnosiliśmy sukcesy, zajmując dwa razy trzecie miejsce, co dało nam dużo radości i wzmocniło łączącą nas przyjaźń.

W jaki sposób się cieszyliśmy z tych sukcesów, wiedzą nie tylko ich uczestnicy ale również ich znajomi i koledzy. To były bardzo mile spędzone chwile, których się nigdy nie zapomina.

 

ROZDZIAŁ IV.

WIARA

Wiara, cóż to takiego? Do czego można ją przyrównać ?

Są przeróżne jej oblicza. Naukowe,  społeczne, osobiste, coś szczególnego i wiele przeróżnych sposobów porównania opisanych w bardzo wielu publikacjach naukowych i rozprawach od zarania dziejów ludzkości, aż po dzień dzisiejszy. Na jej temat można znaleźć w sieci niezliczoną ilość opinii, porównań, przykładów, których ocenę pozostawiam autorom i czytającym.

Wiara jest raz dana człowiekowi przy poczęciu i towarzyszy mu przez całe życie ziemskie,  by na końcu zabrać ją  na ostatnią drogę  i wejść z nią do nieba. Nie można porównywać jej do czegokolwiek. Jest to coś tak wielkiego w każdym człowieku, że nawet on sam nie może tego wyrazić w żaden sposób.  W jaki sposób działa i co z człowiekiem potrafi uczynić wie tylko on sam.

Co uczyniła wiara w naszej grupie PRZYJACIELE  czy dokładniej PRZYJACIELE DON BOSCO?
Zadziałała w taki sposób i z taką mocą w każdym z nas od początku, czyli od września 2006 roku. Dzięki niej tworzymy jedność do dzisiaj. Nie taką udawaną na niby, nie taką pod publiczkę, nie lukrowaną ale prawdziwą. Potrafimy w chwilach bardzo trudnych zjednoczyć się poprzez pomoc, wsparcie, modlitwę w intencji potrzebujących. Ku zaskoczeniu wielu znajomych i nieznajomych właśnie wiara i wspólna jedność naszej grupy przynosiła zamierzone efekty. Bywało, że sami byliśmy zaskoczeni dobrem, które nas spotykało, dziękując modlitwą za otrzymane łaski.

Wiara potrafi zrobić wszystko, przenosić góry, z rzeczy maluczkich czynić przeogromne, z ogromnych problemów, które są dla nas ciężarem nie do uniesienia – przelotny podmuch ciepła o którym szybko zapominamy, dzięki temu że posiadamy skarb wiary otrzymany przy narodzinach.

Nie ma człowieka bez wiary. Trzeba ją rozwijać i pielęgnować  prze całe życie i najprościej jak to można ująć - uwierzyć, że ona jest w nas. Właśnie  ona pozwala nam być dobrym dla innych   i miłować bliźniego jako i siebie samego.

W jaki sposób działa WIARA wiedzą na pewno wszyscy z grupy PRZYJACIELE.

ROZDZIAŁ V.

NADZIEJA

Pewien starożytny uczony Romus  Mikas powiada „ mieć nadzieję, to mieć wszystko ”.

Nie raz i nie dwa, a wiele, wiele razy zastanawiałem się czy jest to prawda, czy tylko tzw. złota myśl.

Proszę niech każdy, kto te słowa przeczyta, chwilę się zastanowi i sam sobie odpowie.

Na przykładzie swoim,  grupy Przyjaciele i otaczającego nas świata, mogę śmiało i odważnie stwierdzić: o nadziei można napisać tyle dobra, że księgi nie pomieściłyby się w żadnej bibliotece. 

Nadzieja jest nierozerwalnie związana z człowiekiem, jego dobrem do innych ludzi, jego dobrymi uczynkami i przede wszystkim z wiarą w dobro otaczającego nas świata.

W naszej grupie Przyjaciele była zawsze, towarzyszyła nam od początku czyli od 2006 roku. Każdy z naszej grupy w rozmowach przytaczał wiele przykładów jak wiara w dobrą nadzieję w połączeniu z modlitwą dawała nieoczekiwanie wspaniałe i dobre rezultaty. Każdy z nas nigdy nie wątpił w dobro nadziei.

W rozmowie z jednym z Przyjaciół , choć był na krawędzi załamania drogi życiowej, był przekonany, że to już jest jego koniec, kres jego wytrzymałości, ze względu na zło które go spotkało od innych ludzi i sytuacji w jakiej się znalazł  chciał to zakończyć - mówiąc kolokwialnie uciec z tego świata. Udało się go po bardzo długich rozmowach wlewając nadzieję, wiarę i miłość z modlitwą przekonać, że życie jest piękne. Powrócił do realizacji swoich planów życiowych, do rodziny, do normalnego życia. Przez modlitwę, nadzieję, wiarę i miłość do bliźniego cieszy się ze wszystkiego, nawet złe rzeczy potrafi przetłumaczyć na dobre. Dzisiaj jak wspominamy tamte ciężkie czasy w jego życiu z uśmiechem na twarzy mówi, że tamte zdarzenia dały mu coś tak bardzo ważnego jak właśnie nadzieja, która przy wytrwałości daje wspaniałe rezultaty.

Powracając do starożytnej sentencji „mieć nadzieję to mieć wszystko” – poparte wytrwałością spełnia się.

W naszej grupie Przyjaciele jest na to bardzo dużo przykładów.

Wniosek mam bardzo prosty - nie ma życia bez nadziei.

ROZDZIAŁ VI.

CO NAS ŁĄCZYŁO

Można powiedzieć, że wszystko. Dobro, zło, przeciwności, rozwaga, braterstwo, przyjaźń i wiele innych dobrych rzeczy. Przede wszystkim łączyła nas chęć spotkania, chęć bycia ze sobą. Powtarzaliśmy to wielokrotnie, że czas pomiędzy spotkaniami dłużył się niemiłosiernie. Wszyscy czekaliśmy na te razem spędzone raz w tygodniu godziny jak na coś bardzo drogiemu naszym sercom. Podczas prowadzonych rozmów na tematy związane nie tylko ze sportem ale również z rodziną, sprawami osobistymi, goryczą życiową czy sukcesami dochodziliśmy do wspólnego wniosku, że tego typu braterska przyjaźń, daje przysłowiowego kopa życiowego. Wymieniając uwagi czy przekazując sobie nawzajem przykłady z życia osobistego wspieraliśmy się nawzajem dołączając modlitwę za potrzebujących wsparcia duchowego.
W sytuacjach gdzie różniły nas poglądy nieraz ostro braliśmy się za bary, dochodziło do wyzwisk czy wręcz wzajemnego ubliżania. Wszystko to tworzyło dość specyficzny wewnętrzny klimat, który pomimo swego ciężaru wzajemnie nas cementował i nigdy nic i nikt nie potrafił grupy Przyjaciele rozdzielić.

Pozytywnych przykładów na wspólne działania w różnych dziedzinach czy przedsięwzięciach przez te minione dziesięć lat można by przytoczyć dziesiątki. Zawsze byliśmy pozytywnie nastawieni na działalność sportową, szczególnie poprzez uprawianie sportu przez dzieci. Zaangażowanie naszej grupy przy organizacji turniejów, spotkań czy rekreacji sportowej uważam za spore. Pomagały nam w tym również inne osoby i organizacje. Wystarczy choćby przytoczyć zaangażowanie śp. Mirka Gołąbka,
śp. Księdza Lesława Głuchowskiego, parafię św. Jana Bosko, szkoły z dzielnicy Staszyce czy Radę Osiedla i wielu innych bezimiennych wolontariuszy. Działania, które wspólnie przeprowadziliśmy dodawały nam energii i pewności, że idziemy w dobrym kierunku z pożytkiem dla naszej dzielnicy Staszyce czy dla miasta i nie tylko. Jako przykład mogę przytoczyć tutaj zdarzenie sprzed kilku lat. Rozmawiałem kiedyś z kolegą z Lubasza k. Czarnkowa, że mamy taką nieformalną grupę, spotykamy się razem, uprawiamy sport, bierzemy udział w pielgrzymkach, organizujemy różne turnieje, odpowiedział mi na to, że jest to niemożliwe. Po prostu nie wierzył, że cos takiego można robić. Po naszej długiej rozmowie powiedział, że spróbuje coś podobnego zrobić u siebie. Do dzisiaj są organizowane w Lubaszu turnieje piłkarskie dla dzieci i rozwija się współpracę środowiskową na naszym przykładzie. Teraz każdy z nas  może powiedzieć co nas łączyło i dlaczego tak pozytywnie działa na innych ludzi.       

 

ROZDZIAŁ VII.

 

CO NAS NIEPOTRZEBNIE DZIELIŁO.

 

Wbrew temu co myślą niektórzy, wcale nie dzieliła nas chęć zaimponowania drugiemu, wiara, zazdrość w sukcesy innych, indywidualne możliwości każdego z nas czy coś innego co osobie myślicie. Według mojej oceny dzieliło nas to co każdy powinien mieć w sercu. Żyjemy po to by służyć drugiemu człowiekowi. Po to by być dla innych przykładem. Po to by innym nie przeszkadzać. Wreszcie po to by mówiono o nas, że jesteśmy takimi, skoro posiadamy wiarę, nadzieję i miłość, że stąpaliśmy przez nasze życie po właściwej drodze.

To co wymieniłem powyżej, w naszej grupie Przyjaciele, od samego początku jej powstania dawało raz po raz znać o sobie w przeróżnych sytuacjach. Nie raz były to sytuacje bardzo wstydliwe, nie raz wręcz krepujące nieraz wręcz paskudne. Wszystko to powodowało niemałe zamieszanie w naszej grupie, doprowadzając do tego, że niektórzy z sobie tylko wiadomych przyczyn po prostu przestali przychodzić na nasze spotkania. Kontakt i przyjaźń z grupą Przyjaciele jest do dzisiaj utrzymywana i pielęgnowana poprzez pomoc i zaangażowanie jak to dawniej bywało. Wydawało by się, że się gniewają ale nic z tych rzeczy. Przyczyna jest bardzo prosta, atmosfera grupy Przyjaciele jest specyficzna i kto raz ją zasmakował i pokochał, ten do końca życia będzie znał znaczenie słów wiara, nadzieja, miłość oraz miłosierdzie dla innych ludzi.   

 

 

 

ROZDZIAŁ VIII.

 

NASZE SPOTKANIA

 

Wspomnienia muszę zacząć od spotkań wigilijnych. Otóż w grudniu każdego roku przed wigilią Świąt Bożego Narodzenia spotykaliśmy się grupą Przyjaciele. Każdy z nas zapamiętał ten szczególny dzień w różny, bliski jego sercu sposób. Podczas tych spotkań było wspólne śpiewanie kolęd, skromny wigilijny poczęstunek z tego co kto mógł przynieść i oczywiście przełamanie opłatkiem na pamiątkę narodzin Jezusa Chrystusa. Używam słowa przełamanie, a nie łamanie, gdyż właśnie podczas tej krótkiej chwili przełamywały się bariery pomiędzy nami. Przychodziły wspomnienia dobre i czasami te złe. Jednak wtedy zło zostało przełamane w dobro. Były serdeczne życzenia od serca, serdeczne uściski były też i łzy. Nie były to jednak łzy smutku, nienawiści, żalu czy zwątpienia. Były to łzy wiary i miłości do drugiego człowieka. Łzy, że nareszcie przyszedł ten moment przebaczenia i nadziei dla wszystkiego co dzieliło, a co od tej chwili połączy. Były też inne spotkania poza tymi sportowymi, wigilijnymi czy turniejowymi. Wszyscy zapewne pamiętają spotkanie z „ syreną, flaczkami i psem ”. Spotkanie słynne z odśpiewaniem naszego Przyjacielskiego „ hymnu ”, czy piosenki ze spotkań towarzyskich przy małym ciemnym.

Opisywanie czy relacje z tych spotkań można usłyszeć z ust ich uczestników. Proszę więc bez krepowania o pytania do grupy Przyjaciele.      

 

ROZDZIAŁ IX.

 

NASZE RODZINY

 

Proszę w tym rozdziale wszystkie rodziny za tych, którzy byli w grupie Przyjaciele o wybaczenie. O to, że tyle serca nam darowaliście, tyle miłości zostało ofiarowanej tylko i wyłącznie dlatego, że nie byliśmy z wami nie raz w bardzo trudnych chwilach. Rozmawiając pomiędzy sobą wyrażaliśmy żal i tęsknotę z tego powodu. Podczas spotkań wigilijnych czy podczas pielgrzymek oraz przy innych okazjach składaliśmy prośby i modlitwy  w waszych intencjach.

Dlatego proszę w imieniu nas wszystkich o wyrozumiałość.

Grupa Przyjaciele dzięki Bogu przetrwała dziesięć lat.   

Bądźcie dumni, macie w tym swój udział.

Bądźcie pewni, że za to kochamy Was miłością niewyobrażalnie wielką i nieopisaną. 

 

ROZDZIAŁ X.

 

DZIESIĄTA ROCZNICA. PODSUMOWANIE

 

Czas mija bardzo szybko, dlatego „Śpieszmy się kochać ludzi…”, to bardzo znana myśl ks. Jana Twardowskiego. Czy można być w życiu obojętnym? Czy można żyć bez wiary, nadziei i miłości ? Czy można powiedzieć, że człowiek nie ma w sobie miłosierdzia ? Czy każdy z nas nie oczekuje tego od drugiego człowieka ?

Na przykładzie naszej grupy „PRZYJACIELE DON BOSCO” z całą pewnością, na wszystkie wyżej wymienione pytania odpowiem, że na pewno nie można: być w życiu obojętnym, żyć bez wiary, nadziei i miłości.

Każdy z nas ma w sobie choćby odrobinę miłosierdzia w stosunku do bliźniego, jak również oczekuje tego miłosierdzia od drugiego człowieka.

Czy może być coś prostszego do wykonania, bardziej przekonywującego.

Wyjaśniam, że nazwę grupy PRZYJACIELE na PRZYJACIELE DON BOSCO zmieniliśmy za pozwoleniem ks. Jerzego Worka z okazji 6-tej rocznicy działalności.

                                             

Jeżeli kogokolwiek w tych wspomnieniach obraziłem lub pominąłem przepraszam nie jest to moim zamiarem i nigdy nie było.

 

Pamiętajmy o jednym na tej ziemi, że przyjdzie taka godzina gdy wszyscy dla nas zaśpiewają, każdy z nas tej pieśni nie usłyszy ........

 

Witaj Królowo Matko litości

Nasza nadziejo życia słodkości

Witaj Maryjo .........     

 

ROZDZIAŁ XI.

15 LAT MINĘŁO……. CO DALEJ

 

Czas bardzo szybko nam mija. Było 5 -10 – 15 lat jak jeden dzień. Czujemy się sercem młodzi jak dawniej. Trzyma nas razem to , że nazywamy się PRZYJACIELE. W życiu można mieć bardzo, bardzo dużo skarbów – kolegów, znajomych, być super urządzonym, mieć majątek w złocie i diamentach, być pięknym i zdrowym, żyć ze wspaniałą rodziną, być pewnym, że czeka nas wspaniała kryształowa przyszłość – wszystko to jest niczym popiół rozwiany przez wiatr, gdy nie mamy przyjaciela.

Przyjaciel to nie jest ktoś kogo się  wybiera, lub coś co się ma, prawdziwego przyjaciela w sercu się nosi i w sercu się ma. Na niego można zawsze liczyć, on tobie serce swoje odda i życie swe da.

Minione ostatnie pięć lat wspominamy tych co odeszli z naszego grona . Tych co przeszli różne choroby. Był to czas ogólnoświatowego  niepokoju z powodu leku i obaw przed chorobą.

Czas który również i nam nie pozwolił działać w sposób płynny, normalny tak jak zawsze.

Dziękujemy Chrystusowi i Matce Bożej, że jesteśmy w tym właśnie miejscu co dzisiaj, zapominając

o tym co było złe i niedobre. W modlitwie pamiętamy o tych co odeszli. Prosimy o błogosławieństwo na przyszłość nie tylko dla nas.

Żywimy wszyscy nadzieję, że teraz nastanie lepszy czas, że PRZYJACIELEM zostanie każdy z nas. 



Msze św.

Niedziela i święta
W tygodniu
7 : 30
9 : 30
11: 00
suma
12:30
dla dzieci
7 : 00
 
18 : 00
 
czytaj więcej...

Wspólnoty parafii

Parafia Rzymskokatolicka
pw. Świętego Jana Bosko w Pile

ul. Libieta 3

64-920 Piła

tel: 067-2130642

E-mail: presnal@wp.pl

numer konta bankowego

87 1020 3844 0000 1802 0049 0938

na budowę kościoła